niedziela, kwietnia 19, 2009

Dzieciństwo.

- Dzieciństwo?

Wiesz, ciekawa sprawa. Pierwsze skojarzenie
To zapach moczu. Wysokie, strome, kręte schody
Pokryte zieloną emalią. odpryskiwała
pod dłońmi pijanych sąsiadów. Lecz ciekawsze
jest to, że owe dłonie często czuły ciepło
mojej nieletniej pupy, ale to inna bajka.
Hm mm...dzieciństwo. Pierwsza myśl- matka.
była przemiłą kobietą. Po szóstej kolejce
przemawiały przez nią zwierzęce instynkty.
Tata wspaniały człowiek! Posiadał empatię...
Nie potrafił sąsiadowi odmówić kieliszka. Tak,
to był jeden z sąsiadów od mojej nieletniej pupy.

Na podwórku, przed domem rósł żelazny trzepak
namaszczony sporą ilością guzów i siniaków,
także moich. Tam pierwszy raz zobaczyłam, co Franek
miał pod majtkami. Sympatyczne wspomnienie.
Rodzeństwo? Miałam brata. Matka urodziła w domu.
Pogotowie nie zdążyło. Krzyczała jak opętana. Ojciec
nie słyszał zamroczony trzydniową libacją. Za dużo
promili, aby usłyszeć dźwięk rozrywanej kobiety,
pęknięcie pochwy. Chłopak urodził się martwy.
Nie było chrztu. Właściwie bardzo miło wspominam
szkołę. Lubiłam lekcje muzyki dźwięk ,który wylatywał
po uderzeniu w klawisz, to był... ówczesny orgazm.
Panna Klara, ładnie pachnąca nauczycielka. Czesała mnie,
wycinała kołtuny z włosów… ciepłe posiłki. Truskawkowy
kompot. A na powitanie kubek gorącego mleka.