sobota, czerwca 07, 2008

rocznik 60'

Menopauza ma swoje prawa i obowiązki.Kiedy przychodzi czas.
Czas,który uświadami,że rocznik Twojego poczęcia uniemożliwia
zbędne rozerwanie pochwy poprzez narodziny miłości,która
prawdopodbie jest tak wielką,żę nazwano ją macierzyńską.
Z upływem lat ubrania Twojej młodości stają się łachami,
a wydekoltowana bluzka szpeci zamiast kraść spojrzenia mężczyzn.
Popadasz w melancholię.Uderzenia gorąca i cholerna...
chęć zaburza naturalną egzystencję.
Ranek jest poniekąd koszmarem.Straszą Cię z lustra kurze łapy i obwisłe piersi,
a kot ,który łasi się o Twoje nieogolone łydki jest jedynym ruszającym,
czującym osobnikiem,na którym wyładowujesz swoją złość,bezradność.
Chce Ci się krzyczeć ,ryczeć ale i nawet tych ludzkich odruchów tak niesamowitych,
tak pięknie naturalnych pozbyłaś się bo niby po co?
No po jaką cholerę bądź inną chorobę zaraźliwą inwestować w chusteczki higieniczne...
płaca nauczyciela jest przecież taka niska.
Pierwszego dnia miesiąca poszłaś do kawiarni.
Kawiarnia nie duża,ogólnie rzecz biorąc sympatycznie,
kameralnie,bardzo ładnie,ale słowo pięknie to już za dużo.
Usiadłaś przy stoliku w niewielkim kąciku.
Ściany szmaragdowe filiżanki porcelanowe.
Herbata smaczna ale za wiele fusów...
stanowczo za wiele.Rozglądałaś się dłuższą chwilę.
Twój wzrok zatrzymał się na męskich plecach,
które były dość pokaźnie zbudowane.
Chwila zastanowienia.
Odruchowo,wręcz nieświadomie spojrzałaś na swoją prawą dłoń.
Taka pusta,taka niczyja pomyślałaś.
Popatrzyłaś na lewą.Palec wskazujący oraz środkowy.
Koniec.Na tym się skończyło.
Palec wskazujący to był pierwszy raz.
Palec środowy-pamiątka drugiego,równie pamiętnego.
W akademiku za czasów studenckich.
Kiedy to zupełnie niechcący wpadłaś w sidła prześcieradła,
które przez trzy miesiące nie zaznało wody i szarego mydła.
To był grudzień.Od października nie był w domu wspomniał,
że jest spod Katowic.Nosił imię po apostole Szymonie
.Może mówił więcej ale nie zapamiętałaś.
Niewiele zanotowałaś z  tamtego wieczoru.
Lecz do dziś pamiętasz do uczucie kiedy
poraz pierwszy Boże Narodzenie skojarzyło Ci się z aborcją.
Niepotrzebnie.Szczęście,które niosłaś ze sobą w drodze
do kiosku było tak ogromne,że nie pochamowałaś się
opowiedzieć starszej ekspedientce jak bardzo się cieszysz
bo masz okres pierwszy raz od dwóch,długich miesięcy.
Dziwnie na Ciebie spojrzała.Wspomniała coś o zachodzie,
narkotykach,wolnej miłości.Podała Ci watę,którą z miejsca umiłowałaś.
Nieludzko się skrzywiła.
Palec środkowy do dzisiaj ma pamiątkę w postaci blizny.
Pamiątka po panu K. długo krwawiła.
Kiedy padałaś na łóżko dłonią rozbiłaś szklankę.
Nie zdążyłaś poczuć bólu.Fala rozkoszy która Cię ogarnęła była
 tak niewymownie dobra i zaspokajająca.
Wydawało się ,że kochałaś.Kiedy wyznałaś,gdy opowiedziałaś mu o tym, odparł,że przywiązał się do Ciebie.Gorycz przepełniła czarę.
Miałaś ochotę kupić broń.Lufę włożyć mu w usta i pociągnąć za spust
 lecz zdobyłaś się jedynie na cichy zdławiony jęk,
który wypadł z Twoich ust.Schowałaś go do kieszeni.
Zabawne.Przeżyłaś stan wojenny,wybuch elektrowni w Czarnobylu,
chorobę dzikich krów,atak na WTC,trzęsienie ziemi w Chinach,a dotychczas mimo tego złego miałaś dwóch partnerów seksualnych. 
Często tłumaczyłaś się przed samą sobą,że rzeżączka,
bądź inne weneryczne świństwo może Cię dopaść.
Kichasz.Mężczyzna spogląda na Ciebie przez ramię.
Wasze spojrzenia się spotykają.Odwraca głowę.
Odrywa spojrzenie,a Ty czujesz na swojej twarzy,uczucie
przypominające depilację okolic intymnych woskiem.
Wstajesz.Wychodzisz.
Wracasz do kota,jednego brudnego talerza,jednej pary kapci,
jednej i tej samej od lat kobiety,której odbicie widzisz
 codzinnie w szybie wystawy sklepowej.
Szyba ta w dolnym prawym rogu namaszczona jest słowami: 'sex,drugs&rock'n'roll'.
Słowa proste,lecz dla Ciebie nie pojęte,trudne w wymowie,a Twoja wyobraźnia ,Twój umysł krzyczą 'łał',wołają 'daj',
a Ty klaszczesz w swoje puste dłonie.
Zagłuszasz.Lubisz uśmiercanie.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

z początku pomyślałam, że piszesz o sobie, wybiegając w przyszłość, szczególnie o tych nieogolonych łydkach. całkiem fajne, chociaż trzeba mocno się skupić czytając, bo inaczej straci się tołk;P kiedyś pisałaś tak lekko, tekst sam wpadał do głowy. i apeluję, napisz coś optymistycznego.

żubr pisze...

Pozdrów.

Andaluzyjska Kurtyzanna pisze...

yyy...golę łydki ;) a do tołku to ... już zależy no tego...od inteligencji czytelnika ;P na optymizm jeszcze nie pora ...